zręczna i zaradna

Dziś podzielę się z wami moim Wielkanocnym wiankiem na drzwi.
Tradycyjnie już na spacerach nazbierałam różnych gałązek. Gałązki oczywiście te kwitnące plus gałązki brzozy do zrobienia podstawy wianka.


Porozkładałam to sobie na podłodze i czekałam aż wena przyjdzie... i przyszedł mi pomysł na taki wianek:


Nie używałam ani kleju ani drutu. wszystko jest "powtykane" w wianek skręcony z gałązek.
Wianek wydał mi się być zbyt mało świąteczny więc dodałam odrobinę kolorowej chińszczyzny. Efekt ostateczny prezentuje się tak:

 Choinka z patyków chodziła za mną od pewnego czasu. Teoretycznie proste w wykonaniu "drzewko" okazało się być sporym wyzwaniem. Zbierane na spacerach suche gałązki poukładałam na podłodze od najmniejszych do największych. Docinałam w miarę potrzeby gałązki tak, by wyszedł mi kształt choinki. Sporo było przy tym pracy, ale największym wyzwaniem okazało się sklejenie drzewka klejem na gorąco. Gałązki połączone są ze sobą za pomocą przyklejonego do nich sznurka. O ile małe gałązki przykleiły się bez problemu to z dużymi był kłopot - są ciężkie i odpadały. Problemem była tez odrywająca się od nich kora. Po przyklejeniu sznurka po obu stronach "choinki" choinka została powieszona na moim ganku. Na koniec ozdobiłam ją lampkami.
Koło takiej choinki nie da się przejść obojętnie ;)
Choinki mam ostatecznie dwie - wykonałam też mniejszą, która wisi w kuchni - jeszcze nie jest ozdobiona - czeka na przyjście weny!

Część zebranych przeze mnie szyszek zamiast ładnego brązowego koloru miało dziwną barwę. Postanowiłam zmienić ich kolor. Można pomalować, np.: farba w sprayu. Dziś postanowiłam je wybielić przy użyciu wybielacza. Po napełnieniu pojemnika szyszkami zalałam je ACE zmieszanego z wodą.
Po 2 godzinach namaczania kolor mi odpowiadał. Wylałam szyszki do wanny i dokładnie je wypłukałam. Szyszki w kąpieli chlorowej się pozamykały więc podsuszyłam je na grzejniku by się otworzyły. Poniżej można podziwiać efekty. Na zdjęciu szyszki sosnowe i modrzewiowe.
Będę ich używać jako element stroików a część umieściłam w szklanym naczyniu - jako ozdobę.

 Naturalny wieniec z kraciastą kokardą został wykonany do klasy mojego syna. Użyłam do jego zrobienia  4 rodzajów szyszek, orzechów i żołędzi. Dodałam też kilka patyczków i odrobinę kory. Wszystko zostało przyklejone klejem na gorąco do uformowanych w formę gniazda brzozowych gałązek.

Dziś będzie o reniferach. Do ich zrobienia użyłam korków od wina, fistaszków, oraz kilku rodzajów gałązek. Do zrobienia oczu i nosa użyłam części z gałązek modrzewiowych. Nogi mogą być wykonane z dowolnych patyczków, natomiast na poroże szukałam końcówek gałązek o takim kształcie by poroże wyglądało ładnie i efektownie. 


 Do korków należy przykleić (wszystko klejem na gorąco) najpierw nogi, później głowę z fistaszka. Na koniec dekoracja głowy - poroże, oczy i nos. Moje reniferki mają nosy pomalowane na czerwono farbą plakatową. Na oczy i nos można też użyć kolorowych koralików.
Jeden renifer jest większy od pozostałych, zamiast fistaszka do zrobienia głowy użyłam drugiego korka. I w ten sposób wyszedł renifer - tata.

 Podczas jesiennych spacerów nazbierałam różnych szyszek, poukładałam je sobie według rodzaju /rozmiaru i podsuszyłam w skrzyneczkach. Postanowiłam, że przez cały adwent będę robić coś z tego...a efekty prac zamieszczę na blogu.


Dziś wianek z szyszek na styropianowym kole. Do styropianowego koła poprzyklejałam klejem na gorąco szyszki. W trakcie pracy żałowałam, że nie pomalowałam czymś tego białego koła (albo nie okleiłam), bo niestety mimo moich wielkich starań miejscami je widać.
Dodałam do całości suszony kwiat lotosu kupiony w sklepie florystycznym. Widziałam podobny wianek w sklepie za około 50zł - mój kosztował mniej niż 5.  Myślałam jeszcze o dodaniu kokardki z kraciastej wstążki, ale po dodaniu świeczki efekt spodobał mi się na tyle, że zostawiłam tak jak jest.
Zapewne tuż przed świętami dodam akcent bombkowy i coś z igliwiem, póki co mój stół zdobi sama natura.

Co można zrobić z pojemnikami po kawie? Można wyrzucić. Można tez wykorzystać. Postanowiłam ich użyć by okiełznać część mojej kolekcji kamieni przywiezionych znad morza. Po usunięciu etykiety i umyciu pojemników wypełniłam je kamieniami i w takiej postaci są ozdobą na mojej półce!

Serce zostało ostatecznie wypełnione gałązkami ze znajdujących się przed domem iglaków, a w nie powtykałam dziką różę. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie z efektem końcowym wypełnionego serca.